fbpx

Analiza Debaty Prezydenckiej dla Klimatu

WAŻNE: Przedmiotem tej analizy są WYŁĄCZNIE umiejętności retoryczne kandydatów na prezydenta RP w wyborach korespondencyjnych 2020. Intencją autora nie jest ocena poglądów ani faworyzowanie żadnego z kandydatów na bazie prezentowanych poglądów. Autor stara się zwrócić uwagę wyłącznie na „kompetencje mówcy” każdego z kandydatów.

 

 Wstęp 

2020 to rok który zapamiętamy na długo. I to nie dlatego, że taki układ cyfr w dacie zdarza się raz na 100 lat. Z oczywistych względów wszystko jest przeniesione do sieci, a zatem także debaty prezydenckie przed nadchodzącymi wyborami odbywają się online. W tej analizie skupiam się na wystąpieniach 5 kandydatów którzy wzięli w udział w debacie klimatycznej która odbyła się 22 kwietnia. Publikuję ją dziś, w dniu głównej debaty prezydenckiej w TVP po to, żeby pokazać Wam jakie umiejętności wystąpień publicznych mają kandydaci, zwrócić uwagę na stosowane techniki oraz na popełniane błędy.

Halo, czy mnie słychać? 

Na początku  pojawił się typowy problem dla videokonferencji – Panowie z Global Impact odczytywali swoje oświadczenie będące preludium do debaty (swoją droga, całkiem nieźle napisane, zwłaszcza części pana z Kantaru). W pewnym momencie znika nam z wizji Krzysztof Bosak, po czym wdzwania się w połowie odczytywanego przez Global Impact oświadczenia i pyta o to czy go słychać, wypowiedzi nakładają się na siebie, mikrofon zbiera szumy z otoczenia a wśród innych widać konsternację/lekki uśmiech.

Pamiętaj – jeśli wydzwaniasz się spóźniony/a nie przerywaj w połowie wypowiedzi i nie pytaj czy Cię słychać. Wycisz swój głos i za chwilę zostaniesz zarówno przywitany jak i poproszony o sprawdzenie dźwięku. Jeśli prowadzisz panel podczas videokonferencji (który nie jest luźną dyskusją) – wycisz wszystkich i udzielaj głosu wybranym osobom.

 

Wizerunek

 Jest to debata prezydencka online. Jakość obrazu jest niezmiernie istotna i wpływa ona na wizerunek kandydata a co za tym idzie – jego odbiór. I to jest ważne. Niestety – nie wszyscy czytają programy wyborcze i opierają się na wrażeniu jakie wywarł dany kandydat – piksele, niedoświetlenie czy słaba jakość łącza nie wpłynie dobrze na ten aspekt (dla ciekawych: Tutaj opowiadam o tym o co zadbać podczas organizacji spotkań i wystąpień online). Jak prezentowali się kandydaci?

 

  1. Władysław Kosiniak-Kamysz– świetny kadr umieszczony centralnie, ostrość ustawiona na twarz, estetyczne, zamazane tło, odpowiednia wysokość kamery, twarz bez refleksów – prawie wzorowo. Drobnym elementem do poprawy jest poświata z lewej strony głowy.
  2. Robert Biedroń– podobnie jak u kandydata PSL-u, naprawdę dobrze. Różnice na poziomie bliżej ustawionego tła (przez co nie jest rozmazane ale wciąż estetyczne), oraz słabszego oświetlenia lewej części głowy. Minus za brak pudru a co za tym idzie refleksy odbijające się od czoła, co w dłuższej perspektywie może budzić wrażenie tego że kandydat się poci.
  3. Małgorzata Kidawa-Błońska– Kadr podobny jak u poprzedników, niemniej światło jest dużo bardziej blade przez co kontrast jest mniejszy. Co za tym idzie – z tych trzech podobnych kadrów ten wypada najsłabiej. Dodatkowo osoba odpowiedzialna za wizerunek powinna zadbać o dopasowane okulary, bo górne oprawki spadają kandydatce KO na oczy, praktycznie zasłaniając gałkę oczną. Musi zatem nienaturalnie podnosić głowę i budzi to wrażenie zadzierania głowy do góry.
  4.     Szymon Hołownia– kamera ustawiona zdecydowanie za wysoko, przez co mamy wrażenie że Hołownia momentami patrzy na nas „spod byka”. Na to nakłada się oświetlenie jednej strony twarzy i zacieniona druga strona co burzy symetrię. Przy tle powyższej trójki ścianka „Hołownia 2020” nie wygląda imponująco, choć rozumiem że środki na kampanię a więc i na elementy gabinetu są inne. Zbyt wysoka pozycja kamery powoduje że jego wzrok jest skupiony na ekranie laptopa podczas gdy trzej poprzedni – przynajmniej na początku – bez mrugnięcia utrzymują kontakt wzrokowy z kamerą czyli w tym przypadku – z widzami.
  5. Krzysztof Bosak– W kwestii wizerunkowej wypada zdecydowanie najgorzej. Stream z jego gabinetu odbywa się najprawdopodobniej z telefonu, z kamery do selfie która w każdym telefonie ma słabsze parametry od kamery głównej (wnioskuję po obrazie który nie wyłapuje ostrości na twarzy i ogólnej słabej jakości obrazu). Do tego kamera ustawiona jest ZDECYDOWANIE za nisko przez co Bosak jest odchylony, patrzy z góry i jest to zdecydowanie inna pozycja niż ta pierwszej trójki. W tle mamy niepełny slogan i asymetrycznie ułożone flagi RP, co tym bardziej burzy wrażenie jakiejkolwiek estetyki. Całość powoduje że wizerunek (aspekty kadrowania i pozycji przed kamerą) tego kandydata wypada najsłabiej. Poza tym jako jedyny kadr zachowuje proporcje 4:3, co jest standardem A.D. 2005 a nie 2020.

Wystąpienia otwierające (w kolejności alfabetycznej):

 

  1. Robert Biedroń

:      Kandydat lewicy od początku bardzo dobrze buduje ciąg logiczny:
Jestem zielonym kandydatem -> Już jako prezydent Słupska wprowadzałem zmiany prośrodowiskowe” (tu pojawiają się przykłady w postaci picia wody z kranu, jeżdżenia rowerem do pracy, miasto z najczystszym powietrzem w kraju). Pojawia się wreszcie chwytliwy slogan: „myśleć globalnie, działać lokalnie”.

     W jego wystąpieniu pojawiają się figury retoryczne, co podnosi atrakcyjność wypowiedzi (np. anafora, czyli powtórzenie danej frazy
na początku kolejnych zdań: „Czy powinniśmy…., Czy powinniśmy…., Czy powinniśmy”). W tej sekwencji pytań jedno wypada źle i brzmi nielogicznie („Czy powinniśmy nie wspierać rozbudowy parków narodowych?” – zdanie powinno brzmieć „Dlaczego nie wspieramy rozbudowy parków narodowych?“).

Europoseł świetnie operuje danymi: „Biebrzański Park Narodowy ma 150 000 PLN na walkę z pożarem. To wystarczy na jeden dzień, jeden jedyny dzień gaszenia tego pożaru” – takie podanie danych nazywamy ukazaniem skali, ponieważ dana wartość (150 000 PLN) jest zestawiona z inną (1 dzień) co pozwala szybko uświadomić sobie jak duży jest to problem.

Co bym zmienił? Na pewno długość wypowiadanych zdań. Zdania budowane przez Roberta Biedronia są zbyt długie. Nierzadko są to zdania wielokrotnie złożone których w pewnym momencie po prostu ciężko się słucha i powodują zamieszanie w tym co kandydat chce przekazać. Ten przekaz zaburza także bardzo duża ilość paramowy, czyli wszelkiego rodzaju „yyyy, eeee, aaaa” wypowiadane między słowami, co jest przypadłością wielu polityków i co zdecydowanie odrzuca od słuchania ich.

  1. Krzysztof Bosak

      Na początku dziękuje za porozumienie w sprawie jego uczestnictwa… Zostawiając temat bez szerszego komentarza, co mnie jako widza zostawia w lekkim dysonansie poznawczym bo chcę poznać jego zdanie w danym temacie a nie słuchać o tym czy i w jaki sposób został zaproszony. Pierwszy niepotrzebny komunikat.

W początkowej fazie wypowiedzi powiedział o swojej wpłacie na ratowanie Biebrzańskiego PN – i to się chwali, tylko gdyby powstrzymał się od podawania kwoty, myślę że ta wypowiedź zachowała by więcej klasy (drugi niepotrzebny komunikat). Pierwsze 30 sekund spełzło na nieścisłościach i apelu o wpłaty na gaszenie Biebrzańskiego PN, co w perspektywie wykorzystania czasu antenowego nie jest najlepszą strategią.

Bosak zawsze dysponował dużymi kompetencjami krasomówczymi – dobra dykcja, bardzo wyraźna wymowa i świetne stosowanie pauz działają na jego korzyść.

W swojej wypowiedzi odnosi się do mało popularnych wydarzeń, takich jak handel śmieciami czy pożar wysypiska w Kielcach – to nie są hasła za którymi pójdą tłumy, a niestety takich haseł potrzebuje kandydat na prezydenta. To nie znaczy, że te kwestie nie są istotne – po prostu nie są one na tyle chwytliwe jak życzyłby sobie tego kandydat i elektorat i dlatego uważam że w to wystąpienie nie spełniło swojej funkcji, przynajmniej w tej części.

Pozytywnie zaprezentował się w dalszej części wypowiedzi, gdzie pokazał kilka konkretnych rozwiązań i kwestii które należy poruszyć w tematyce ochrony środowiska, budując wrażenie chęci podjęcia konkretnych działań. Dużo lepiej wypadłyby te propozycje gdyby Bosak je ustrukturyzował, podając ich ilość i wyliczając je. 

Podsumowując jego otwarcie: Wypowiedź z potencjałem, usprawnianie zacząłbym od poukładania rozwiązań z drugiej części (np. mamy konkretne 5 rozwiązań które chcemy wdrożyć) i zdecydowanie ograniczyłbym mówienie o tematach mało popularnych, takich jak import śmieci (co – raz jeszcze – nie oznacza że nie należy się nimi zajmować, one po prostu nie kupują głosów a taką funkcję mają wypowiedzi podczas debat prezydenckich).

 

  1. Szymon Hołownia

Zdecydowanie najlepszy warsztat krasomówczy ze wszystkich kandydatów. Świetne akcentowanie, wspaniałe pauzy – wiele lat pracy antenowej robią swoje.

Na początku Hołownia stara się wykazać znajomością tematu, co wychodzi mu sprawnie (“zielony prezydent nie z nazwy a zdziałania, 4 rodzaje suszy”) – na tak krótką wypowiedź to nam wystarczy aby zbudować wrażenie osoby kompetentnej. Poza tym świetnie operuje faktami, stosując ukazanie skali (cyt: emisja CO2 w ostatnich 30 latach większa niż w poprzedzającej historii ludzkości – więcej o tym czym jest ukazanie skali i jak prezentować dane opowiadam tu oraz tu).

Hołownia sprawnie przenosi odpowiedzialność na działania poprzednich rządów, przez co jego wyborcy, do których często trafia „bezpartyjność” tego kandydata zyskują kolejny drobny argument do oddania głosu właśnie na niego.

Bardzo sprawnie przeprowadza atak w kierunku aktualnego rządu, używając figur retorycznych (znowu anafory. Cyt: „Apogeum działań nieekologicznych rządu który jak widzi dzika to chce zabić, jak widzi drzewo to chce wyciąć a jak widzi śnieg to mówi że nie ma globalnego ocieplenia” – ). To zdanie jest zbudowane na anaforze brzmi naprawdę dobrze i z tego typu technik (potrójne zastosowanie anafory) korzystają nierzadko politycy, przedsiębiorcy i komicy żeby podkreślić dany moment wypowiedzi).

Od tego ataku przechodzi do konkretnych rozwiązań, mówiąc co zrobiłby gdyby był prezydentem – co tak jak u poprzednika budzi wrażenie chęci konkretnego działania, stanowczości i buduje autorytet.

Na szczególną uwagę zasługuje krytyka niepopularnego w wielu środowiskach tematu przekopu Mierzei Wiślanej za 2 mld PLN. To jest dokładnie to czego nie zrobił Bosak – czyli zamiast odnosić się do popularnego tematu (przekop Mierzei) atakował „wiatraki” w postaci kompletnie niemedialnego „handlu śmieciami”. Krytyka tego pomysłu, o którym tak wiele się mówi, jedna te osoby, które mają podobne zdanie i Hołownia świetnie ten argument wykorzystał.

  1. Małgorzata Kidawa-Błońska

Kandydatka KO zaczyna od cytatu Jonasza Kofty. I teraz –  rozpoczynanie od cytatu może przynieść bardzo dobre skutki i podnieść nasz wizerunek w oczach odbiorców. Jest jedno „Ale” – osoba którą cytujemy musi być autorytetem dla odbiorców tego komunikatu. I z całym szacunkiem do Jonasza Kofty – choć poetą był wybitnym, to autorytetem dla potencjalnych wyborców – raczej żadnym, zwłaszcza w kwestii klimatu.

Pamiętaj: Cytujemy zawsze takie osoby które są autorytetem dla danej grupy docelowej i są nieoczywiste (vide nie cytujemy A. Einsteina, P. Coelho i im podobnych).

Pierwsze zdanie merytoryczne trwa jakieś 20-25 sekund – jest zdecydowanie za długie. Krótkie, zwięzłe zdania brzmią dużo lepiej. Co gorsza nie ma w nim nawet zalążka konkretnej wypowiedzi, za to kandydatka grozi tym, że jeżeli nie podejmiemy szybkich i odważnych działań to nasze dzieci będą bezdomne. I to jest klasyczny przykład błędu logicznego który nazywamy „efektem kuli śnieżnej” – czyli pokazujemy wydumane, niemające pokrycia w faktach skutki obecnej sytuacji, nie mające związku z tym co się teraz dzieje (A. Schopenhauer opisał taką argumentację w swojej „Erystyce”). Bowiem bezdomność nie wiąże się żaden logiczny sposób z kryzysem klimatycznym. Bezdomność to brak posiadania domu, a to nie odnosi się do tematu debaty. Ktoś może powiedzieć że to była metafora. To w takim razie, była to bardzo nieudana metafora.

Około 1:15 jej wypowiedzi pojawia się pierwszy konkret niebędący pustym merytorycznie zdaniem – powołanie rady do spraw klimatu – i ogólny zarys tego czym ta rada miałaby być. Ok, w końcu jako wyborcy słyszymy jakieś konkretne rozwiązanie. Spora grupa odbiorców mogła też przyklasnąć na wieść o tym, że w tej radzie to politycy mają słuchać ekspertów a nie narzucać rozwiązania. W tej części kandydatka wypada dobrze.

Zaraz potem dzieje się to z czego kandydatka KO niestety słynie w ostatnich tygodniach a więc lapsus językowy. Gdy mówi o edukacji pojawia się mniej więcej taka wypowiedzi:
„Ważna jest edukacja. I oczywiście, ŚMIECIE – bardzo ważny temat…”. No nie, prezydent to funkcja reprezentacyjna. „Śmiecie” nie przejdą.

Kidawa-Błońska kilka razy odnosi się do bezpieczeństwa – co dla wielu wyborców może być ważne i jest dobrze skorelowane z profilem potrzeb „statystycznego kowalskiego”. Jednocześnie samo użycie słowa „bezpieczny” nie powoduje, że ludzie o takich potrzebach przyklasną. Tu potrzebne są jeszcze pomysły konkretnych działań, których w tej wypowiedzi praktycznie nie ma.
Na to nakłada się słabe przygotowanie – widać, że wystąpienie jest czytane, co chwilę kandydatka przekłada swoje notatki machając nimi przed kamerą – to zdecydowanie nie buduje wrażenia szczerego przekazu. 

W pierwszej turze kandydatka KO wypada zdecydowanie najsłabiej biorąc pod uwagę zarówno sposób argumentacji jak i sposób wypowiedzi.

 

  1. Władysław Kosiniak-Kamysz

Sztab PSL-u  w odróżnieniu od KO zdecydowanie odrobił lekcje z cytowania, Kosiniak-Kamysz zaczyna bowiem od mocnego akcentu: „Życie przyszłych pokoleń nie ma barw politycznych”, podając jako źródło protestujących podczas młodzieżowego strajku klimatycznego. Trudno odmówić tego, że wiąże się z tematem debaty oraz że nikt (oficjalnie) nie zaprzeczy że młodych osób w tej kwestii trzeba słuchać, co omawiali też poprzednicy.

Tutaj tez okazuje się że Kosiniak-Kamysz ma najlepsze udźwiękowienie a jego prezencja jest na najwyższym poziomie (na drugim końcu tej osi znajduje się K. Bosak ze streamem z komórki).

Odnosi się do ogólnie poważanych wartości – rodziny – akcentując aspekt prywatny, czyli to że chce dla swojej córki Zosi, oraz jej rówieśników jak najlepszej planety. Tak buduje się relację z odbiorcami – pokazując aspekty prywatne w swojej wypowiedzi. A jeśli mamy relację z odbiorcami to nie potrzebujemy autorytetu. To przekaz targetowany do wszystkich rodziców czyli najważniejszej grupy docelowej kandydata i w mojej opinii dobrze trafia do tych odbiorców.

U kandydata PSL-u uwagę zwraca także forma wypowiedzi – tu gra zarówno dykcja, pauzy jak i modulacja głosu, czyniąc wypowiedź bardzo przyjemną w odbiorze.

Podczas gdy Kidawa-Błońska nieudolnie mówiła o działaniu wspólnym, nie mówiąc co ma na myśli, kandydat PSL-u zaprosił do współpracy konkretne osoby – konkurentów politycznych, stawiając na szali wyższy cel czy dobro klimatyczne. Świetne zagranie którego nie zrobił nikt przed nim (i znowu – nie oceniam tego merytorycznie, natomiast na poziomie argumentacji jest to wyjście przed szereg w odniesieniu do innych kandydatów).

Następnie zaczyna się etap obietnic politycznych. Słyszymy o 50% energii z odnawialnych źródeł ze szczególnym uwzględnieniem energii słonecznej. Słyszmy też o niskiej retencji… i tu jest problem, bo to stwierdzenie specjalistyczne, które może być dla wyborców niezrozumiałe. Takie specjalistyczne stwierdzenia nie zyskują nam sympatii wyborców i na pewno nie powinno się ich używać w debacie publicznej. Analogicznie, to trochę tak jakbyśmy mówili o właściwościach procesora chcąc sprzedać komputer kompletnie nietechnicznym klientom – to może się nie udać. Tu kandydat zalicza wpadkę.

Niemniej kończy swoją wypowiedź w bardzo angażujący sposób – operując jasno podanymi faktami, np. „poziom wody w Wiśle jest niski (60 cm) – rok temu gdy mówiliśmy o suszy było 90 cm”. Przy tym stosuje figury retoryczne (powtórzenia, np. „rozmawiamy w momencie gdy…., rozmawiamy w momencie gdy…) co powoduje, że wypowiedź jest dużo bardziej dynamiczna.

Już na samym końcu naprawdę sprawnie i w białych rękawiczkach przeprowadza atak na obecną władzę (swoją drogą to był najprostszy do ataku „wróg” tej debaty). Używając do tego anafory (na frazie „Nie dziwi”…) oraz antytezy w ostatnim zdaniu (czyli zestawienie ze sobą elementów znaczeniowo przeciwstawnych) pada następująca wypowiedź:

„Nie dziwi brak Andrzeja Dudy. Nie dziwi to że ma rozterki czy w ogóle o tym dyskutować.

Nie dziwi brak rządzących – dziwi ich bezmyślność.„

Chapeau bas, tak się powinno pisać wystąpienia polityczne. Świetna retoryka, precyzyjny cel – ta wypowiedź była zdecydowanie trafiona.

 

Moja wewnętrzna klasyfikacja w pierwszej rundzie:

  1. Kosiniak – Kamysz
  2. Hołownia
  3. Biedroń
  4. Bosak
  5. Kidawa – Błońska

Środkowa część debaty (kolejność przypadkowa):

  1. Szymon Hołownia:

Zdecydowanie dobrze operuje metaforami (Woda to złoto które płynie z kranu), co w obrazowy sposób pokazuje istotę problemu. Ponadto sprawnie buduje swój autorytet (pracowałem w ramach fundacji w miejscach dotkniętych suszą) i świetnie zachowuje wyżej opisane elementy warsztatu mówcy (dykcja, pauzy, akcentowanie).

Biorąc pod uwagę konkretne rozwiązania które proponuje (rada gabinetowa, daty, narzędzia którymi dysponuje prezydent do działania w tym temacie) Hołownia w części merytorycznej wypada najlepiej pod kątem kompetencji mówcy.

Ciekawe było odniesienie się do innych kandydatów w pozytywnym kontekście (Cyt: „Tu chyba Robert wspomniał o tym ile kosztuje wyprodukowanie 300g mięsa w produkcji przemysłowej”) – Biedroń zachował się w tej debacie podobnie względem Hołowni. Co to powoduje? Pierwszy raz od dawna widzę dwóch kandydatów odnoszących się do siebie z szacunkiem podczas debaty, nawiązujących do siebie i popierających niektóre ze swoich pomysłów – a to powoduje że obaj punktują.

Dobrze poradził sobie tez z pytaniami zamkniętymi „Tak/Nie” dotyczącymi podpisania ustawy zakazującej wjazdu samochodów do centrów miast: „Cyt: Ustawę kompletnie zakazującą uznałbym za zdecydowanie za daleko idącą i nie licująca z obecną sytuacją w polskim społeczeństwie” – mamy konkret („Nie”) i opinię dotycząca ustawy, czyli dokładnie to o co pytał redaktor Business Insider (inna kwestia to to, że w dość irytujący w mojej opinii sposób lobbował swoją wizję i pozwalał sobie na wygłoszenie swojego zdania w temacie o który pytał). Takich precyzyjnych wypowiedzi jest u Hołowni najwięcej wśród wszystkich kandydatów i to powoduje że w tej debacie naprawdę zyskał.

Szymon Hołownia w części merytorycznej pokazał się jako bardzo sprawny mówca.

 

  1. Małgorzata Kidawa – Błońska: 

Powtórzenie sloganu Hołowni (“woda to złoto którego nam zabraknie”) z pierwszej wypowiedzi to zagranie które zwraca uwagę raczej na autora niż na byłą Marszałek. W pierwszej wypowiedzi postawiła na problem wody pitnej – który choć poważny to podobnie jak u Bosaka w wystąpieniu otwierającym: nie wydaje się mieć odpowiedniego pokrycia medialnego aby zyskać nim głosy – wybrałbym zdecydowanie inne tematy do tego celu.

Co ciekawe, kandydatka praktycznie w ogóle nie podaje danych statystycznych co zwłaszcza w temacie debaty klimatycznej jest bardzo zastanawiające.

Duża część wypowiedzi dotyczących energii i powietrza to wypowiedzi na wpół czytane – i w kontekście wystąpień publicznych jest to zła praktyka, choć do zaakceptowania w sytuacji gdy tego nie widać i nie słychać. Niestety w jej przypadku – zarówno to widać jak i słychać.

Trzeba jej natomiast przyznać, że sprawnie posługuje się przechodzeniem do wygodnych dla siebie tematów, na tyle dobrze że można wręcz nie zauważyć kiedy to robi. Stosuje tzw. „Taktykę pomostu” – czyli przejście od tematu wody do smogu  już w pierwszym bloku, gdzie o blok o tematyce powietrza ma być za jakiś czas– „Woda jest tak samo ważna jak smog… który.._>  mówienie o smogu). To taktyka którą stosuje się wtedy gdy z jakimś tematem nie czujemy się dobrze i kandydatka KO stosuje ją naprawdę sprawnie.       

W jednej z wypowiedzi byłej marszałek uderza chęć wykorzystania czasu do końca i nieumiejętność stawiania kropki po zakończeniu wypowiedzi. Gdy zakończyła i zdanie kończące brzmiało naprawdę dobrze, zauważyła że redaktorzy nie mówią że czas się skończył (czyli potencjalnie ma jeszcze czas na wypowiedź). Widząc to Kidawa-Błońska kontynuuje starając się wykorzystać czas do końca… i to jest błąd. Dlaczego? Bo gdy zaczęła dopowiadać – jej wypowiedź i wnioski z niej wynikające stały się dużo bardziej mgliste. Pamiętajmy zatem o tym, że jeśli kończymy przed czasem to dobrze – bo lepiej dobrze skończyć przed czasem niż za długo meandrować.

Jeśli dodamy do tego fatalny warsztat mówcy (ciągłe „yyyy, eeee”, brak kontaktu wzrokowego z kamerą czytanie notatek) i bardzo niski poziom konkretu wypowiedzi to otrzymuje kandydaturę która w tej debacie wypada zdecydowanie najsłabiej.

  1. Władysław Kosiniak-Kamysz

Kandydat PSL pierwszą wypowiedź zaczyna od cytowania artykułu profesora Karaczuna co wprowadza pewien element zaciekawienia odbiorców (wojny o wodę – dosyć abstrakcyjny koncept ale sprawdza się jako element przykuwający uwagę).

W swoich wypowiedziach zachowuje tempo i poziom z wystąpienia początkowego, przedstawiając konkretne działania (Przydomowe zbiorniki wodne, zwolnienie z opłat, wypłacenie 1 mld odszkodowań) które powodują że grupa sympatyzująca z tym kandydatem zyskuje kolejny mały powód do oddania na niego głosu. W jego wypowiedziach pojawia się też antagonista – „wody polskie” jako zła, niekompetentna organizacja którą należy „zniszczyć” – świetnie wykorzystuje tu element wprowadzania antybohatera do swojej wypowiedzi którego następnie punktuje.

Podobny styl  utrzymuje w wypowiedziach o zanieczyszczeniu powietrza (znajomość danych, np. 45 tys. zgonów rocznie z powodu smogu), podaje konkretne nazwy programów i rozwiązań które chce wprowadzić oraz buduje ciąg logiczny wypowiedzi pokazując jak można je wdrożyć.

Nie przedłużając – kandydat PSL wychodzi z tej debaty z tarczą.

  1. Robert Biedroń:

Część merytoryczną zaczyna od odniesienia się do nieudolności poprzedników, nie tylko z PiSu (Cyt: „Mam żal o niepodjęcie działań ważnych, przez co rocznie z powodu smogu ginie 45 000 osób”). Takie odniesienie zawsze się sprawdza – nawet mimo tego,
że ten argument nie ma zachowanego ciągu logicznego bo to, że ludzie umierają z powodu smogu to nie jest wyłącznie winą byłych polityków.

W pierwszej wypowiedzi europoseł dokonał ciekawego zabiegu erystycznego – zaatakował pośrednio rządzących, wytykając im sprowadzenie „rosyjskiego węgla na finansowanie przez Putina antypolskiej kampanii”. Takie zdania są typowe dla polityków… obozu rządzącego i trafiają zwłaszcza do tych odbiorców którzy w Rosji widzą wroga numer 1. A że dziwnym trafem Ci wyborcy to nierzadko wyborcy aktualnej partii rządzącej, to zauważam tu odważną próbę przemówienia do elektoratu o kompletnie odmiennych poglądach niż reprezentowane przez Biedronia. Na pewno mu to nie zaszkodziło, choć oczywiście logicznie ten argument jest łatwy do obalenia i powierzchowny. Ale jak wiemy, to emocje kupują głosy a takie wypowiedzi właśnie te emocje generują.

U Biedronia, podobnie jak u Hołowni przykuło moja uwagę odniesienie się do innego kandydata po imieniu – „Cyt. …tutaj Szymon przypomniał dane dotyczących 2500 litrów wody na produkcję jednego hamburgera”.

Takie odnoszenie się do innych sugeruje uważne słuchanie rozmówców i pokazuje że między kontrkandydatami istnieją jakiekolwiek relacje a to łamie status quo jaki widzimy an polskiej scenie politycznej od 30 lat.

Europoseł mówi z dużym zaangażowaniem, dużo ciekawiej niż we wstępie – moduluje głosem, stawia kropki i momentami używa pauz. Świetnie utrzymuje kontakt wzrokowy z kamerą. Mimo to momentami dalej używa paramowy (yyy, eee) przez co ciężej się słucha jego wypowiedzi.

Mimo zakłóceń płynności wypowiedzi – Biedroń dobrze wypada w tej debacie.

  1. Krzysztof Bosak:

W wypowiedzi dotyczącej odejścia od węgla Bosak sięga po… energetykę atomową. Znowu, nie wchodząc w to czy to jest właściwe rozwiązanie –  na pewno nie jest ta argumentacja której spodziewają się odbiorcy, a już na pewno nie w większości. Energia atomowa w opinii publicznej nie kojarzy się dobrze, budzi strach i absolutnie nie kojarzy się z bezpieczeństwem. Dlatego nie użyłbym tutaj tego argumentu, nawet jeśli merytorycznie ma on sens.

 

Błędem było także powoływanie się na wujka który przepracował w kopalni na śląsku całe życie – w ramach anegdoty by to przeszło, ale nie jako argument który utwierdza kandydata Konfederacji w przekonaniu: „…mam wujka który pracował w kopalni i DOSKONALE WIEM…”. Ja też mam takiego wujka i wiem coś innego – argument bardzo prosty do obalenia, co zresztą później skrzętnie wykorzystał Sz. Hołownia (Cyt: Metoda na zjazd do kopalni i sprawdzenie na własne oczy nie jest najbardziej efektywna, bo od tego mamy dane naukowe…).

Wrażenie może natomiast budzić jego pewność wypowiedzi i opisany wcześniej warsztat mówcy – świetnie pauzy, dobra modulacja, niski ton głosu – to wszystko podświadomie powoduje że ten kandydat wypada dobrze. Jako jedyny stawia mocne, nierzadko popularne w środowiskach prawicowych tez wychodzące poza ogólny ton dyskusji, co stawia go w opozycji do wszystkich innych kandydatów, na pewno antagonizuje wiele osób. Może być to też celowa taktyka i nie chce jej oceniać bo to już kwestie stricto programowe, natomiast na pewno mocno wpływają na odbiór tego kandydata.

Pozytywnie odnosi się do innego kandydata (podobnie jak Hołownia z Biedroniem do siebie nawzajem), w tym przypadku do Kosiniaka Kamysza w kwestii centralizowania kwestii związanych z rolnictwem. Plus za taką umiejętność nawiązania do przedmówców.

Sprawnie ukazuje też brak precyzji ostatniego pytania, mówiąc że pytanie o „zakaz wjazdu samochodów do centrum miast” nie definiuje tego czym jest centrum, co pozwala mu przejść od tego do innych wygodnych dla niego tematów (tj. niedokończenie obwodnicy Warszawy, brak komunikacji Mazowsza ze stolicą itd. – taktyka pomostu, podobnie jak wcześniej u Kidawy-Błońskiej).  Z tego możemy się nauczyć że nie zawsze zadane pytanie, np. w sesji Q&A podczas konferencji jest pytaniem trafionym i nie zawsze musimy na nie odpowiadać.

Mimo kilku błędów kandydat konfederacji może zaliczyć swój występ do udanych.


Moja wewnętrzna klasyfikacja w części głównej. Z bardzo małymi różnicami między sobą:

  1. Hołownia
  2. Kosiniak
  3. Biedroń
  4. Bosak

I daleko w tyle:

 

  1. Kidawa-Błońska

 

Podsumowanie

W rundzie podsumowującej zachowują się podobne tendencje jeśli chodzi o kompetencje mówcy, które są przedmiotem tej analizy.

Hołownia i Kosiniak-Kamysz pokazali nam się jako sprawni komunikatorzy i zdecydowanie najwięcej zyskali w tej debacie. Wielokrotnie dobrze wypadał Biedroń i było widać, że to jeden z jego sztandarowych tematów. Bosak wypowiadał się zgodnie ze swoimi poglądami, niemniej wygłaszał najmniej popularne tezy – co na pewno muruje jego twardy elektorat ale też antagonizuje potencjalnych niezdecydowanych (uważam, że sprawny polityk o takich kompetencjach krasomówczych byłby w stanie to inaczej rozegrać). Niemniej ta czwórka na swój sposób trzymała poziom. Poziom, którego kompletnie nie reprezentowała Małgorzata Kidawa-Błońska – kandydatka KO wypadła najgorzej, budziła najgorsze wrażenie i wygłaszała najsłabsze wystąpienia. Biorąc pod uwagę sprawnych mówców wewnątrz KO oraz ogromne nakłady na kampanię, rezultat w postaci wypowiedzi samej kandydatki jest tragicznie słaby i myślę że jest tu dużo do nadrobienia.

Zachęcam Was do tego, abyście wdrażali pozytywne techniki z tej analizy: warsztat prezentera, figury retoryczne, obrazowe operowanie faktami, odnoszenie się do innych prezentujących czy budowanie ciągów logicznych w swojej wypowiedzi. Jednocześnie mam nadzieję, że wskazane błędy pokażą Wam czego warto unikać w wystąpieniach biznesowych oraz dlaczego jedne wystąpienia są bardziej popularne a drugie mniej.