Artykuł odnosi się do słów wygłoszonych przez o. Tadeusza Rydzyka 5.12.2020 podczas mszy z okazji 29-lecia Radia Maryja. Autor opisuje jedynie tę sytuację a sam wpis ma charakter wyłącznie edukacyjny.
Wiecie czym jest w boksie klincz? To jest taka sytuacja, w
której bokser uniemożliwia atak przeciwnikowi obejmując go w określony sposób.
Taki klincz zawsze powoduje, że ani jedna ani druga strona nie jest w stanie
wyprowadzić ciosów i generalnie – nie prowadzi to do rozwiązania (czyli do
wygrania walki). Z drugiej strony – jest to działanie które wybija z ręki
argumenty przeciwnikowi, bo ten teoretycznie nie może zaatakować jeśli się nie
oswobodzi.
W komunikacji możemy dopuścić się słownego klinczu. O „odwracaniu
kota ogonem” słyszeliście pewnie niejednokrotnie. W podręcznikach manipulacji
ma to konkretną nazwę: „whataboutism”, co ja osobiście (i tu zaznaczam,
że jest to wyłącznie moja nazwa) określam jako „acostymizm”.
Acostymizm to prosta technika manipulacyjna prowadząca do słownego klinczu –
sytuacji w której nikt nie wygra, nikt nie przegra i wszyscy zostaną przy
swoim, co najwyżej jeszcze bardziej się na siebie obrażając.
W skrócie ta technika polega na odbiciu niewygodnego pytania
lub argumentu innym pytaniem lub argumentem skierowanym w stronę pytającego.
Przykład:
Jeśli ja pytam: „Dlaczego rządy Prawa i Sprawiedliwości dopuszczają się jawnego
łamania praw człowieka w niektórych grupach społecznych?” rozmówca może powiedzieć
„A jak było za PO? Jeszcze gorzej było! Wszystkich pałowali!”. I mamy klincz.
Na argument A dostajemy odpowiedź w postaci argumentu B, skierowanego w drugą
stronę.
W skrócie:
Argument 1: Dlaczego rządy PiSu łamią prawa obywatelskie?
Odpowiedź 1: A co z tymi którzy rządzili przed nimi? (stąd „acostymizm” –
od pytania „A co z tymi?”)
Wyobraźmy sobie sytuację bardziej przyziemną – konflikt sąsiadów.
Sąsiad 1: Kiedy sąsiad zajmie się tą stertą śmieci
która zaczyna mi się wsypywać na podwórko?
Sąsiad 2: A kiedy sąsiad wytnie wreszcie tę sosnę z końca ogrodu? Mamy
tam przez to wiecznie wilgoć!
Impas. Żadna ze stron nie osiąga zamierzonego rezultatu i
generalnie konflikt narasta.
Takie działania po pierwsze są starą jak świat techniką
manipulacyjną i propagandową a po drugie nie prowadzą do rozwiązania konfliktu
a do jego zaognienia lub przynajmniej do impasu – do klinczu słownego.
I dziwi mnie to, że nie wie tego osoba duchowa. Najpopularniejsze
pytanie ostatnich dni: „A kto nie ma pokus?” to typowy przykład „acostymizmu” (czy whataboutismu, jeśli komuś nie odpowiada moja interpretacja tej nazwy).
Przyjrzyjmy się tej wypowiedzi:
„Panie ministrze sprawiedliwości, gdybym był winny to
powinniście mnie zamknąć. Bym już siedział według tego co oni mówią.
Dlatego
zwróćmy uwagę na to co mówią i nie dajmy się. Nie dajmy się i w kościele się
nie dajmy.
To, że ksiądz zgrzeszył – no zgrzeszył, a kto nie ma pokus?”
To właśnie to ostatnie zdanie to typowy przykład acostymizmu.
No bo „co z tymi” innymi, plującymi na księży którzy popełnili ten grzech? No właśnie, co z nimi? Czy oni tez nie mają pokus? Pewnie mają (choć pewnie nie takie do jakich odnosi się Rydzyk). I co w związku z tym? Rozmawiamy o konkretnym grzechu konkretnej grupy osób – księży. Rozmawiamy o problemie który należy rozwiązać a nie bagatelizować. Rozmawiamy o jednym temacie i tego tematu powinniśmy się trzymać, zwłaszcza jeśli sami go przywołaliśmy w swoim wystąpieniu publicznym. Niestety - takie wypowiedzi jak ta prowadzą do zaognienia problemu, rozmycia odpowiedzialności i polaryzacji społeczeństwa.
Dlaczego o tym piszę?
Po pierwsze dlatego, że to sytuacja ze styku moich dwóch
specjalizacji – Wystąpień Publicznych i Komunikacji. Po drugie dlatego, że chce
aby nasze społeczeństwo było kiedyś
wstanie prowadzić dyskusje na tematy trudne na odpowiednim poziomie merytorycznym
jak i retorycznym – bez tego typu tanich zagrań prowadzących do uciekania od
odpowiedzialności.
Jak obronić się przed acostymizmem?
Po pierwsze musimy wiedzieć czym jest. Aby przed czymś bronić musimy wiedzieć kiedy dana technika jest wobec nas stosowana. Po drugie, gdy już ktoś użyje tej techniki wobec nas, warto trzymać się swojej linii - kontynuować zadawanie naszego pytania (bo zadajemy je pierwsi) i odnieść się do pytania rozmówcy mówiąc, że po udzieleniu odpowiedzi na pierwsze spotkanie my chętnie odniesieniemy się do pytania z jego strony.
Przykład:
Sąsiad 1: Kiedy sąsiad zajmie się tą stertą śmieci która zaczyna mi się wsypywać na podwórko?
Sąsiad 2: A kiedy sąsiad wytnie wreszcie tę sosnę z końca ogrodu? Mamy tam przez to wiecznie wilgoć!
Sąsiad 1: Sąsiedzie, chętnie o tej sośnie porozmawiam ale najpierw zadałem pytanie o tę stertę. Chodzi mi o konkretną datę pozbycia się sterty lub przynajmniej zapewnienia tego, że nie będzie się wsypywać na moje podwórko.
To oczywiście jeden ze scenariuszy. Nadrzędną zasadą obrony przed acostymizmem jest trzymanie się swojej linii pytań/argumentów do momentu uzyskania odpowiedzi ze strony rozmówcy. Wtedy jesteśmy w stanie podtrzymać rozmowę na odpowiednim poziomie merytorycznym a nie na poziomie przerzucania się pytaniami (czyli przysłowiowego odbijania piłeczki) które do niczego nie prowadzi.
Na koniec...
Tym wpisem chcę wyrazić swoja niechęć wobec takich praktyk
komunikacyjnych – nie tylko wobec wypowiedzi o. Rydzyka, ale także wobec
wypowiedzi wszystkich którzy stosują taką retorykę – od lewa do prawa,
niezależnie od wyznania, orientacji politycznej czy światopoglądowej.
Takimi praktykami nigdy nie dojdziemy do porozumienia w
żadnej z ważnych kwestii poruszanych na forum publicznym. Stajemy się dojrzałym społeczeństwem,
stać nas na więcej niż to.
Filip Werstler
Trener Wystąpień Publicznych i Komunikacji
Katolik
P.S. O. Rydzyk przeprosił za swoje słowa wszystkich których dotknęły w specjalnym oświadczeniu.